28 lis 2019

BIM – łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Narzędzia.

Goethe powiedział kiedyś, że „błędy człowieka czynią

28 lis 2019

Goethe powiedział kiedyś, że „błędy człowieka czynią go sympatycznym”. Wiadomo, każdy z nas popełnia błędy, nic co ludzkie nie jest mi obce, nie myli się tylko ten, co nic nie robi i tak dalej. Problem polega na tym, że nie każdy się na tych błędach uczy.

Pomysł na ten artykuł pojawił się w naszym zespole w ferworze dyskusji i wymiany doświadczeń z prowadzonych projektów. Wspólnie staraliśmy się wyciągać z nich wnioski i wpadliśmy na pomysł, dlaczego by nie podzielić się naszymi spostrzeżeniami z innymi. Jeśli miałoby to pomóc komuś uchronić się przed popełnieniem błędów warto spróbować.
Naszym zamiarem nie jest wytykanie nikomu błędów ani (wbrew pozorom) wylewanie żali. Chcemy jedynie zasygnalizować na co warto zwrócić uwagę, aby już na początku przygody z BIM nie zrazić się.

W sieci bez trudu można znaleźć informacje o zaletach i korzyściach stosowania BIM, ale mało kto mówi o trudnościach jakie może przysporzyć. A problemy, o których będziemy pisać w niniejszym cyklu spotykamy w swojej pracy na co dzień i wracają do nas w wielu projektach jak bumerang.
Podjęliśmy próbę pogrupowania ich na 3 podstawowe typy: narzędzia, procesy, ludzie. Każdemu z nich poświęcimy osobny artykuł.

Powiedz mi na czym pracujesz, a powiem Ci kim jesteś.

Cykl naszych rozważań rozpoczniemy od części poświęconej najczęstszym problemom związanym z – obecnie nieodłącznym – narzędziem pracy projektanta i architekta: narzędziem informatycznym.
Zaczynając od początku nie sposób nie wspomnieć o edukacji. Ciężko nie zgodzić się z tezą, że studia nie przygotowują do pracy na stanowisku, ale uczą wykonywać określone czynności przy wykorzystaniu konkretnego narzędzia. Króluje w tym względzie jeden znany wszystkim monopolista, którego uczą się wszyscy i wszędzie. Pomijając fakt, że ograniczony czas pozwala jedynie na pobieżną naukę jego obsługi oraz że jest to zazwyczaj wiedza teoretyczna, powoduje to sytuację, w której dla przeciętnego absolwenta studiów technicznych pojęcie „BIM” jest tożsame z oprogramowanie komputerowym.
Nikt z naszego zespołu studiując jeszcze zaledwie kilka lat temu, nie doświadczył na uczelni choć jednych zajęć traktujących o procesach (współpracy w kontekście oprogramowania, koordynacji i integracji branż, komunikacji czy budowaniu relacji). A daje to początek do wielu sporów i nieporozumień na tym tle.
Inna sprawą jest, że nawet jeśli uczelnia przewidzi w swoim programie naukę oprogramowania innego niż wspomniane to zazwyczaj jest to program do obliczeń, czy symulacji komputerowych płaskich układów, który z przestrzennym i parametrycznym projektowaniem nie ma nic wspólnego. Z perspektywy absolwentów kilku różnych uczelni na kierunku budownictwo, uważamy, że w 90% przypadków są to programy przestarzałe, z których i tak nikt w przyszłości nie skorzysta. Śmiało stawiamy tezę, że uczelnie nie nadążają za postępem w dziedzinie sprzętu i oprogramowania.
Może to właśnie za sprawą programu nauczania, mylnie przyjętego stereotypu, a może raczej ciężkiej pracy marketingowców, średnio raz w tygodniu słyszymy zapewnienie „Paaanie… robię w tym BIMie – mam przecież (tu wstaw program), więc czego chcieć więcej?” Odpowiadamy więc: brakuje metodyki. Brakuje procesów. Brakuje planu. Brakuje standardów (ale do nich jeszcze wrócimy).

Czytelniku, jeśli jesteś na początku tej drogi, zapamiętaj proszę, że chcąc wdrożyć BIM nie wystarczy wiedza o oprogramowaniu. BIM to proces i informacja, a program to narzędzie, jak dla drwala siekiera. Koniec i kropka.

Dzisiaj, co prawda, za sprawą studiów podyplomowych BIM czy specjalizacji o tej tematyce na studiach magisterskich problem (na całe szczęście) maleje. W tym miejscu nie sposób nie przytoczyć przykładu międzywydziałowego projektu interdyscyplinarnego BIM, którego pierwsza edycja była projektem innowacyjnym w skali naszego kraju. Uczestnicy skupili się nie tylko na stworzeniu modeli, ale przede wszystkim nauczyli się nowego podejścia, współpracy i zrozumienia, że wszyscy dążą do wspólnego celu, czyli istoty BIM.

Jeśli nie wiadomo o co chodzi…

W myśl słynnego powiedzenia: „jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze”, przejdźmy do aspektów, które zawsze budzą największe emocje – do finansów. Nie da się ukryć, BIM zwiększa koszt projektu, zwłaszcza na początku. Mało kto o tym mówi, ponieważ jest to jedynie przeniesie nakładów finansowych na początkowy etap inwestycji, które wielokrotnie zwrócą się już podczas budowy (oczywiście wniosą też wartość dodaną!). Niemniej koszt narzędzi, tak czy inaczej, trzeba ponieść.
Często bowiem zdarza się tak, że komputery posiadane przez biuro projektowe posiadają zbyt niskie parametry sprzętu w stosunku do wymagań programów projektowych. Dodatkowo nieraz nowe wersje oprogramowania wymuszają wyższe parametry sprzętu. Wtedy stajemy przed koniecznością zakupu wcale nie taniego sprzętu.
Pieniądze jednak to nie wszystko. Jednym z najczęstszych błędów jest wybór wysokiej klasy, drogiego i profesjonalnego sprzętu, jednak niedostosowanego do naszych potrzeb, bez świadomości i wiedzy jakie parametry są potrzebne, a które zwyczajnie zbędne. Sytuacja ta tyczy się zarówno stacji roboczych, laptopów jak i samych programów projektowych, czy nawet platform do koordynacji.

Przykład z życia. Pracownia projektowa została wyposażona w profesjonalny sprzęt dedykowany grom komputerowym, z kartą graficzną, za którą zapewne niejeden gracz dałby się zabić. Program zawieszał się już po uruchomieniu kilkunastomegabajtowego pliku. A wystarczyłaby tańsza karta, ale przeznaczona do CAD i odpowiednio skonfigurowana.
Nierzadkim przypadkiem jest też stawianie zbyt obszernych, wygórowanych wymagań dla platformom do zarządzania dokumentacją i modelami. W efekcie prowadzi to do zakupu drogiej platformy, tylko po to aby spełnić wymogi, tymczasem w trakcie trwania projektu okazuje się, że jej możliwości są wykorzystywanej w zaledwie kilku procentach. Często w takich sytuacjach zakup tańszego produktu nie dość, że okazałby się wystarczający to jeszcze nie raz po prostu korzystniejszy.

Reklama dźwignią handlu.

Kolejny często spotykany problem występuje za sprawą sprytnie prowadzonego marketingu producentów i sprzedawców, kiedy to wiele funkcji znajdujących się w ofercie producentów w rzeczywistości nie działa tak jak powinno.

Przykładem może być pewna platforma przeznaczona do kompleksowej obsługi projektu (modeli i dokumentów). W pakiecie dostępna jest również możliwość jednoczesnego wyświetlenia kilku modeli. Wszechstronność proponowanej przez producenta platformy, przy jednocześnie niskiej cenie usługi, kusi wiele osób. Niestety problemy pojawiają się już w momencie pracy na plikach wielkości 50 MB i próbie wyświetlenia kilku jednocześnie. I nie jest tak, że producent mija się z prawdą. Oprogramowanie posiada deklarowane funkcje. Problem jednak polega na tym, że w wersji internetowej pliki otwierają się bardzo długo, często wyskakują błędy zamykające całą przeglądarkę przez co praca staje się praktycznie niemożliwa, a na pewno nieekonomiczna.
Jakie może być rozwiązanie tego problemu? Przede wszystkim niezawierzanie bezkrytyczne wszystkim zapewnieniom zawartym w broszurach reklamowych oraz sprzedawcom oprogramowań, rozeznanie się na rynku, zapoznanie z doświadczeniami użytkowników na branżowych forach i blogach.

BIM vs. Open BIM

Na zakończenie rozważań poświęconych narzędziom chcielibyśmy przytoczyć zarzut stawiany formatowi IFC. Temat był już kilkukrotnie poruszany na łamach bimbloga, postanowiliśmy jednak do niego wrócić. Mimo, że z roku na rok ubywa przeciwników IFC, nadal zdarzają się i tacy który twierdzą, że „IFC nie działa”. A przecież jednym z podstawowych zadań formatu IFC, podczas wymiany danych między oprogramowaniami, jest zminimalizowanie ryzyka utraty tych danych. Najważniejszym argumentem przemawiającym za jego bezpieczeństwem jest zarejestrowanie go przez Międzynarodową Organizację Normalizacyjną jako normę ISO 16739. Kolejną istotną kwestią jest prawidłowe zaimplementowanie IFC do programu. Należy pamiętać, że to nie format IFC nie działa poprawnie, tylko albo producent oprogramowania nie zaimplementował go właściwie, albo użytkownik błędnie skonfigurował dane do eksportu. Aby mieć pewność, że program ma poprawnie przygotowany eksport/import IFC, warto sprawdzić czy znajduje się na liście certyfikowanych oprogramowań buildingSMART.
Naszym zdaniem wybierając oprogramowanie należy zwrócić uwagę na takie, które mają najlepiej rozwinięty eksport do IFC. Jakość eksportu można bardzo dokładnie sprawdzić, dzięki raportom dostępnym pod powyższym linkiem.

Reasumując, oprogramowanie to tylko narzędzie, które umiejętnie używane potrafi pomóc, ale jak pokazują powyższe przykłady może również przysporzyć wiele kłopotów. Mamy nadzieję, że dzisiejszy artykuł przybliżył nieco sposoby jak się przed nimi ustrzec, a w kolejnej części tego cyklu zajmiemy się zagadnieniami związanymi z procesami, standardami i najczęściej popełnianymi błędami z nimi związanymi.

Joanna Karkoszka
Sylwia Trybek
M.A.D. Engineers

Leave a comment
More Posts
Comments
Comment