Początek roku to czas podsumowań. Warto więc przypomnieć sobie, co działo się w temacie BIM przez ostatnie 12 miesięcy.
Jak co roku odbyło się kilka ważnych dla sympatyków metodologii wydarzeń. W kwietniu miała miejsce kolejna edycja Projektowania Przyszłości (relację znajdziecie tutaj) a w listopadzie, dzień po dniu miały miejsce Infra BIM (relacja tutaj) oraz Nowe Oblicze BIM. O warsztatach, które odbyły się w ramach ostatniej konferencji możecie poczytać tu. Nie możemy jednak zapomnieć o tym, jakie słowa i wnioski padły na głównej sali. Wszystkim, którzy dysponują wolnym czasem w ilości ok. 5 godzin polecam materiał wideo dostępny na youtube i wyciągnięcie własnych wniosków. Dla zabieganych poniżej skrót wyłuszczający, moim zdaniem, najważniejsze wnioski płynące z wystąpień gości konferencji.
Konferencję, jak co roku otworzył prezes firmy WSC Witold Szymanik i S-ka Sp. z o.o. Tym razem jednak, w uznaniu dla zasług Pana Andrzeja Tomany w propagowaniu BIM to właśnie jemu oddał głos podczas inauguracyjnego wykładu, który upłynął na próbie odpowiedzi na pytanie: o co chodzi z tym BIMem?
Aby móc w ogóle podjąć powyższy temat Pan Andrzej zaczął od przedstawienia rodowodu zjawiska, jakim jest BIM, by pokazać jak daleko wstecz na linii czasu sięga i z jak wielu dziedzin czerpie inspirację oraz doświadczenie. Zresztą wystarczy tylko wymienić kilka zastosowań BIM aby zauważyć, jak wiele zagadnień dotyka: integruje wszystkie branże, pozwala na wszechstronną wizualizację i szereg analiz, w tym sprawdzenie kolizji czy zgodności z przepisami i normami, na sporządzenie harmonogramów, sprawne rewizjonowanie, symulacje, obliczenia i wiele, wiele innych.
Linie rozwoju zostały więc nakreślone. Czy jednak pozwolimy, aby poprowadziły nas w dobrym kierunku? – pyta między słowami Pan Andrzej. Jak (moim zdaniem słusznie) zauważa: podwaliny dla dalszej eskalacji położyła idea openBIM, tworząc nową, dynamicznie rozwijającą się rzeczywistość. Nie zawsze jednak zmiany są odbierane jako coś dobrego. Dla przykładu podał niedawne modyfikacje dotyczące licencjonowania wprowadzone przez jednego z wiodących producentów oprogramowania. Chociaż spotkały się z niemałym oburzeniem środowiska mają jednak też pozytywne konsekwencje, o których mało się mówi. Bo czy fakt, że użytkownicy zawsze będą w posiadaniu najnowszej (a więc najlepszej w danej chwili) wersji narzędzia jest czymś złym? Nie – ale tą warstwę problemu widać dopiero po głębszej analizie. Czy jednak to miał na myśli Pan Andrzej? Nie wiem. Jego prezentacja zawierała mnóstwo pytań, a bezpośrednich odpowiedzi było jak na lekarstwo. Sądzę, że miało to zmusić do myślenia uczestników konferencji i zastanowienia się nad tematem prelekcji: co z tym BIMem? Jaka jest jego przyszłość i co będzie się działo dalej?Czy w przypadku openBIM i buildingSMART czeka nas podobna sytuacja jaka spotkała Open Design Alliance – organizację skupiającą praktycznie wszystkich (poza wiodącym) producentów CAD? Czy będziemy w stanie zjednoczyć się w obliczu pojawiających się problemów, gdy zabraknie głównego gracza? Te pytania również pozostały bez odpowiedzi. Dlatego polecam każdemu zapoznanie się z materiałem wideo z wykładu Pana Andrzeja udostępnionym przez organizatora.
Nastrój zadumy i lekkiej niepewności został podtrzymany przez pierwszego z prelegentów – Pana Szymona Piechowiaka reprezentującego Departament Architektury, Budownictwa i Geodezji działającego w ramach Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, który dobitnie przedstawił brak skutków podejmowanych oddolnie inicjatyw mających na celu wdrożenie BIM w Polsce.
Zaczął on swoje wystąpienie od zapewnienia wszystkich zgromadzonych, że Ministerstwo popiera wszystkie działania pomniejszych podmiotów, które w jego opinii budują kompetencje na rynku. Docenił również, że wydarzenia takie jak konferencja Nowe Oblicze BIM dowodzą, że nie wstydzimy się mówienia o własnych doświadczeniach mimo, że w porównaniu z innymi krajami (zwłaszcza skandynawskimi oraz Wielką Brytanią),dopiero zaczynamy swoją wędrówkę w kierunku wdrożenia BIM. W istocie może tak być bo proces ten zajmuje nawet dekadę, a pierwsze inicjatywy podejmowane w Polsce przez podmioty publiczne mają zaledwie kilka lat. Aby jednak nie popaść w przesadny marazm na dźwięk tych słów zaznaczył, że dla wielu krajów, które jeszcze nie wkroczyły na drogę BIM to my będziemy stanowić wzór. Jednak, zdaniem Pana Szymona, aby to osiągnąć, podmioty związane z branżami: budowlaną, IT i edukacyjną, zarówno prywatne, jak i publiczne, muszą podjąć owocny dialog. Dopiero bowiem dzięki wspólnej pracy będziemy mogli wypracować standardy, które dziś Ministerstwo uznaje za niedookreślone i w tym właśnie upatruje braku efektów swoich działań. Parafrazując ostatnie słowa Pana Szymona: „widać, że branża jest gotowa na wdrożenie. Chcemy, aby przebiegało wspólnie – na rywalizację przyjdzie jeszcze czas”. Czy była to próba „zagrzania do walki” o lepsze (bo BIMowe) jutro? Czy też próba usprawiedliwienia bezczynności rządzących?
Idąc wzorem Pana Andrzeja Tomany – odpowiedź na to pytanie również pozostawię każdemu z osobna. I podobnie jak Pan Rafał Ślęk (prowadzący konferencję) przedstawię kolejnego prelegenta. Był nim Pan Aleksander Szerner reprezentujący Stowarzyszenie BIM dla Polskiego Budownictwa, który opowiedział uczestnikom jak może wyglądać cyfrowa budowa 4.0.
Na początku jego wystąpienia ponownie można było odczuć atmosferę zawodu obecną sytuacją budownictwa. Albowiem zostaje ono daleko w tyle względem postępu, jaki ma miejsce w innych sektorach gospodarki, które to garściami czerpią ze zdobyczy nowych technologii i nierzadko same ten progres napędzają. Na takie zmiany budownictwo dopiero czeka. Ale czy na pewno?
Zdaniem Pana Aleksandra można śmiało powiedzieć, że dokonuje się ona na naszych oczach. I to już od co najmniej kilku lat. Swoją tezę poparł wieloma przykładami wziętymi z życia codziennego firmy Skanska, z którą również jest związany. Począwszy od roku 2005 małymi kroczkami, ale wciąż zdążając w kierunku digitalizacji i realizacji budowy w standardzie 4.0, to przedsiębiorstwo wdraża nowe rozwiązania w projektach realizowanych na terenie Polski. Co niewątpliwie cieszy: już nie tylko na filmach z zagranicznych realizacji można zobaczyć m.in. „kioski” będące bazą wiedzy o projekcie, dostępnym dla każdego pracownika. Opracowane w naszym kraju drony skanują tereny polskich inwestycji, a skanery mobilne stały się zjawiskiem tak powszechnym, jak roboty wspomagające procesy produkcyjne. Od 2017 roku Skanska przeprowadza również szkolenia z zakresu BHP przy zastosowaniu technologii VR (Virtual Reality – wirtualna rzeczywistość) a kolejny przyniósł kaski z sensorami raportującymi wydarzenia na budowie i okulary, które umożliwiają nałożenie modelu na istniejącą rzeczywistość tworząc na żądanie pracownika jej wersję rozszerzoną (AR). Wszystkie te działania są częścią długoterminowego planu realizowanego przez spółkę: BIM 2020 a w dalszej perspektywie: (pełną) digitalizację do roku 2025. Jak zaznaczył Pan Aleksander, BIM ma stanowić „portal” pozwalający przenieść znane nam procesy na wyższy poziom zwany budową 4.0
Ostatni gość przed przerwą, Pan Rob Roef reprezentujący firmę Graphisoft przedstawił kolejne dowody, dlaczego BIM (a konkretniej jego wersja „open”) powinien stać się codziennością dla branży budowlanej. Jego wystąpienie nie skupiło się jednak na próbie odpowiedzi na pytanie „czy openBIM działa?”. Dziś ważniejsze wydaje się być uzasadnienie co sprawia, że tak właśnie jest.
Argumenty jednego człowieka dla niektórych mogłyby być jednak niewystarczające, jako mocno subiektywne i obarczone błędami poznawczymi. Być może mając świadomość tego faktu, Pan Rob zaprosił do współpracy wiele osób ze swojego otoczenia, które w krótkich filmikach przedstawiły wyjaśnienia tej kwestii – każda ze swojego punktu widzenia. Niewątpliwie zabieg ten bardzo ubarwił występ prelegenta ale najważniejsze były podniesione argumenty:
- Do realizacji obiektu potrzebujemy wielu różnych narzędzi – tylko zastosowanie ich szerokiego spektrum zapewnia rzeczywistą integrację wszystkich branż ze względu na różnorodne potrzeby każdej z nich a zastosowanie openBIM to umożliwia;
- To jedyna słuszna droga – nie mamy pewności, że dziś stosowane narzędzia będą istniały jutro, więc znalezienie uniwersalnych (niezależnych od producentów) rozwiązań staje się nie tyle wyborem, co koniecznością;
- Każdy może dobrać je do swoich indywidualnych potrzeb i preferencji w celu wykorzystania całego potencjału, jaki w nim drzemie;
- To naprawdę działa i dysponujemy masą dowodów w postaci ukończonych z korzyścią dla wszystkich stron inwestycji.
Oczywiście tego typu stwierdzenie nie jest żadnym dowodem w sprawie. Stało się za to pretekstem do przedstawienia kilku bardzo ciekawych projektów, które udowadniają, że współpraca – czyli jedna z najważniejszych cech podejścia „open” – jest możliwa i przynosi wiele korzyści. Wszystkim.
Po tym bardzo optymistycznym wystąpieniu przed przerwą zebranym została do wysłuchania jedynie prezentacja partnera głównego konferencji – firmy Reynaers. Jej przedstawiciel, Pan Piotr Jurewicz przybliżył rozwiązanie, które połączyło BIM oraz wirtualną rzeczywistość: Avalon – pokój wirtualnej technologii. Czym on właściwie jest i jak działa? Najlepiej chyba odpowie sam twórca dlatego odsyłam do materiałów filmowych z oficjalnego kanału firmy Reynaers, w szczególności do tego materiału.
Pierwszym prelegentem po przerwie był Pan Fred Mills, współzałożyciel TheB1M – internetowego kanału wideo o BIM. Na początku wspomniał o coraz popularniejszych technologiach, które towarzyszą BIM i budownictwu w ogóle. Omówił czym są, jak wyglądają i jakie możliwości dają rzeczywistości wirtualna i rozszerzona. Ale w naszej namacalnej rzeczywistości również pojawiają się nowe technologie. Drukarki 3D wkraczają na budowy, drony i statki bezzałogowe wlatują w niebo nad nimi, maszyny wspomagają bezpieczeństwo ludzi podczas realizacji inwestycji i automatyzują ich pracę. Tworzone są nowe „inteligentne” materiały, m.in. samonaprawiający się beton na bazie bakterii, które wypełniają pojawiające się rysy w kontakcie z wodą, okładziny pochłaniające zanieczyszczenia środowiskowe, w tym smog i wiele, wiele innych.
Wszystkie te i inne rozwiązania technologiczne powinny jednak służyć pewnej wartości dodanej, a nie stanowić modnego gadżetu. Według szacunków są one w stanie zwiększyć efektywność naszych działań nawet o 20÷25%. To z kolei może przełożyć się na większe zyski. Dodatkowo, jako branża, musimy postarać się o to, aby budownictwo przesunęło się do przodu w kwestii technologii zamiast zostawać w tyle bo to właśnie ono kształtuje rzeczywistość, w której żyjemy na co dzień.
Nieco nadziei na to, aby to marzenie stało się prawdą zaszczepił w uczestnikach konferencji kolejny gość: Pan Wiktor Piwkowski – Sekretarz Generalny Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa. Podczas swojej prelekcji opowiedział o dwóch projektach strategicznych, które mają na celu udostępnienie BIM polskiej gospodarce do 2025 roku: „BIM Edukacja” oraz „BIM Standard PL”.
Pierwszy obejmuje odpowiednie wykształcenie kadry inżynierów, aby byli w stanie podołać zadaniom związanym z nową technologią. W tym celu dziedzina ta ma pojawić się na państwowych uczelniach wyższych na studiach pierwszego (jako przedmiot obowiązkowy) oraz drugiego stopnia (jako przedmiot fakultatywny) na kierunkach budownictwa i architektury. Niezbędne było więc opracowanie podstawy programowej oraz materiałów dydaktycznych dedykowanych dla tych kierunków. Dzięki osiągnięciu tego celu w roku akademickim 2019/20 (czyli już w październiku) ma ruszyć edukacja BIM dla 10 tys. osób, które będą się kształcić się na wymienionych kierunkach. Z niecierpliwością czekamy więc na nowy rok akademicki, aby zweryfikować postęp w realizacji przedstawionego planu.
Kolejnym krokiem będzie opracowanie standardów dla inwestycji publicznych w budownictwie, stanowiących ok. 70% kosztów polskich inwestycji. Odbędzie się to w ramach prac nad projektem „BIM Standard PL”. Grupa, która podpisała deklarację przystąpienia do tej inicjatywy jest jeszcze niekompletna, zawiera bowiem jedynie (albo aż?) instytucje pozarządowe oraz generalnych wykonawców. Brak w niej inwestorów oraz mniejszych podmiotów działających w branży, ale Pan Wiktor wyraził nadzieję na spełnienie planu, jakim jest opracowanie standardów BIM dla kubatury i infrastruktury oraz dokumentów towarzyszących do końca 2021 roku. Umożliwi to uruchomienie projektów pilotażowych, które zweryfikują je w praktyce a do końca 2025 roku Polska będzie gotowa udostępnić swojej gospodarce gigantyczne narzędzie, jakim jest BIM, aby mogła korzystać ze wszystkich jego korzyści.
Tak dużego przedsięwzięcia nie da się jednak ukończyć, jeżeli zabraknie najważniejszego czynnika – ludzi. Ten temat podjęła Linn Areno – jedna z pięciu Digital Coach szwedzkiego oddziału firmy Skanska. Swoją odpowiedź na pytanie: „dlaczego ludzie są tak samo ważni jak OpenBIM?” podzieliła na 3 części.
Po pierwsze: wymogi i standardy. Oczywiście niewątpliwie leżą one u podstaw każdej współpracy. Niestety, nie tylko w Polsce, ale również w Szwecji, pokutuje błędne przekonanie, że BIM to tylko oprogramowanie lub model 3D. Często zapomina się o tym, że to jedynie narzędzia do integracji danych i ludzi. To powiązanie jest szczególnie widoczne w realiach wykonawstwa bo dzisiejsze standardy warunkują to, czy w ciągle zmieniającej się rzeczywistości (na budowie), opracowane na ich podstawie dane będą wartościowe i użyteczne. Aby tak się stało musimy nie tylko ciągle udoskonalać standardy, ale także dążyć do tego, aby każdy umiał odpowiednio korzystać z ich produktów. Dlatego też, aby osiągać wszystkie korzyści, które oferuje BIM musi się on stać integralnym elementem układanki, jaką jest proces budowlany, a komórki BIMowe istniejące w wielu firmach muszą ciągle się rozrastać i w efekcie objąć całe środowisko.
Po drugie: jeśli tylko jakieś zadania i prace da się poddać automatyzacji należy to zrobić – tak samo, jak postępujemy z codziennymi czynnościami. Takie podejście, poprzez uniknięcie wielokrotnie wykonywanych, często zbędnych działań, pozwoli wykorzystać więcej zasobów na pracę dla wartości dodanej. Poddanie się tej idei wymaga jednak zmiany myślenia kadry zarządzającej – nastawienia na przyszłość i rozwój. Ale aby nadążyć za innymi branżami musimy przyspieszyć ten proces. Musimy mieć więcej specjalistów, którzy będą w stanie weryfikować poprawność dzisiejszych założeń i identyfikować obszary dla kolejnych usprawnień i nowych technologii – tylko wtedy BIM pozwoli nam się w pełni rozwinąć.
Po trzecie: integracja wymaga oczywiście wypracowania odpowiednich relacji partnerskich. Nie tylko między ludźmi ale również na polu technologicznym. Na dowód, że jest to możliwe Linn podała przykład Bluebeam oraz BIM 360 – produktów konkurujących ze sobą producentów, którzy rozpoczynają współpracę mającą na celu umożliwienie osiągnięcia kolejnych celów, jakie stawia sobie i swoim partnerom technologicznym Skanska.
Temat współpracy OpenBIM, tym razem nie tylko na budowie ale również podczas projektowania, podjął także kolejny prelegent – Pan Jose Benéitez Gardeazabal z firmy architektonicznej Enzyme. Rozpoczynając swoje wystąpienie zaznaczył, że w świecie budownictwa know-how stanowi ogromną wartość. Posiadamy bardzo dużo wiedzy, ale wciąż mamy problemy z komunikacją i interoperacyjnością. W świecie wielu oprogramowań, mnogości procesów i zmiennej sytuacji na rynku stanowi to niebagatelną przeszkodę, której ominiecie możliwe jest jedynie poprzez wdrożenie podejścia OpenBIM. Zapominamy jednak, że wdrożenie nie musi obejmować całego procesu inwestycyjnego. W zależności od naszych potrzeb możemy wybrać jeden z odcieni szarości, którego całe spektrum zawiera się poza „projekt w BIM” i „projekt bez BIM”. Dodatkowo każdy z projektów może wykorzystywać dostępne narzędzia w różnym celu i zakresie – w zależności od potrzeb.
Na poparcie swoich słów Pan Jose przytoczył kilka przykładów z pracowni Enzyme, która najchętniej korzysta z rozwiązań : Rhinoceros oraz Grasshoooper. Zestaw ten pozwala im na tworzenie w zasadzie dowolnych skryptów, które pozwalają osiągać niesamowite efekty w bardzo krótkim (w porównaniu do standardowego projektowania) czasie. Wspomagają np. zautomatyzować rozkład pomieszczeń w obiekcie, aby wpasować się w żądany kształt, wspierają dobór lokalizacji dla dróg i obiektów w smart city analizując m.in. nachylenie terenu lub pozwalają na kolejne iteracje projektu w celu wypracowania efektu najlepszego pod kątem wizualnym, funkcjonalnym i technicznym, w tym odpowiedniej klasyfikacji IFC.
Dzięki odpowiednio dopasowanym narzędziom oczywiście działamy szybciej i lepiej. Innowacje są nieodłączną częścią naszej rzeczywistości i musimy być elastyczni, dostosowywać się do nowych technologii i wymagań rynku. Oczywiście te zmiany niosą ze sobą również ryzyko. Aby je zminimalizować należy rozpocząć od małych kroków: niewielkich zespołów i takich samych projektów. Trzeba aktywnie współpracować, uczyć się od siebie nawzajem i motywować bo to, co dziś uważamy za innowacje jutro stanie się standardem.
Taki właśnie standard powoli tworzy się również w Polsce. Na dowód usłyszeliśmy historię wdrażania BIM na projekcie Pracowni Przewrotu Kopernikańskiego (PPK), którą opowiedziała Pani Edyta Andrejczyk.
Już sam budynek jest bardzo ciekawy, choćby przez to, że będzie to jedyny obiekt, w którym prowadzone będą badania nad procesami uczenia się. Idąc w tym duchu postanowiła dać nam wszystkim małą lekcję, która może nieco ostudzić entuzjazm przez rozprawienie się z kilkoma mitami BIMu. Podstawę programową stanowiły cztery elementy BIM, które spotkały się podczas realizacji projektu PPK: modele, programy wspierające, platforma CDE oraz wspólne zasoby, jakimi były EIR oraz BEP.
Pani Edyta słusznie zwróciła uwagę na to, że BIM nie stanowi remedium na wszystko – nie jest w stanie uchronić nas przed wszelkimi ryzykami i błędami. Nieprawidłowe założenia projektowe, materiałowe czy niezgodność z obowiązującymi przepisami i normami – to wszystko może się zdarzyć bez względu na to, jaką technologią będzie się wspierał projektant(CAD czy BIM). Dodatkowo część z nich pojawia się właśnie przez wybór tej drugiej. Niewłaściwe modelowanie, błędne przypisanie parametrów lub eksport do IFC – te problemy nie istniały przed erą BIM. Za to na niespójności, kolizje czy niedookreślenia w trzecim wymiarze właśnie BIM jest odpowiedzią.
Nieocenionym, w opinii Pani Edyty, narzędziem, które wspomaga pracę w BIM jest platforma CDE. Dzięki niej Zespół Kopernika miał możliwość kontroli postępu prac, zarządzania zmianą i zorganizowania właściwej komunikacji – tak ważnej, gdy wiele osób pracuje nad realizacją wspólnych celów. Opracowany ponad rok temu EIR podawał następujące cele: zapanowanie nad budżetem, czasem, jakością i kosztami utrzymania. Niestety do tej pory nie wszystkie z nich udało się osiągnąć na satysfakcjonującym poziomie, ale na ostateczne wnioski musimy poczekać do zakończenia inwestycji. Dopiero wtedy okaże się, czy technologia oraz ludzie nie zawiedli, a nasze działania mają sens i przełożenie na realne korzyści.
Kolejny prelegent – Pan Leszek Włochyński – gościł na konferencji już po raz drugi. Tym razem jednak jego wystąpienie miało nieco inny charakter. Co prawda również, podobnie jak w zeszłym roku, związane było z wdrożeniem BIM, tym razem jednak z nieco innej, szerszej, perspektywy. Reprezentował bowiem dość świeżo powołaną, polską komórkę bodaj najbardziej znanej w środowisku organizacji – buildingSMART.
Swoje wystąpienie rozpoczął od przypomnienia zebranym najważniejszych celów, które przyświecają wszystkim działaniom buildingSMART oraz podkreślił, co świadczy o jej sile w ich propagowaniu. To przede wszystkim jej międzynarodowy charakter, neutralność i otwartość, które stoją u podstaw idei openBIM. Wypracowane wspólnie przez członków organizacji standardy stają się wspólnym językiem dla budownictwa na takiej samej zasadzie, jak język angielski dla komunikacji werbalnej na świecie: usprawniają i zapewniają zrozumienie wszystkich stron. W kontekście naszego kraju warto mieć to na uwadze, zwłaszcza patrząc na to, jak wielkie pieniądze pochłaniają inwestycje budowlane przy znikomym wręcz wpływie na polskie PKB. Rzeczywiście przykłady przytoczone podczas prelekcji dają do myślenia na temat efektywności procesów związanych z realizacją inwestycji budowlanych. Zwracają przy tym uwagę jak wiele pracy czeka Polskę, aby doprowadzić do tych, mam nadzieję nieuniknionych, zmian.
Do tej pory brakowało jednak instytucji, która podołałaby ciężarom z nimi związanym. Oddolne inicjatywy, chociaż coraz powszechniejsze, nie dają efektów na większą skalę a rząd okazuje zbyt dużą bierność w kwestii standaryzacji branży budowlanej. Zostaje nam wierzyć, że stosowanie się do przedstawionego „dekalogu buildingSMART Polska” przyniesie oczekiwane skutki, a polskie firmy, które dołożą swoją cegiełkę do tego przedsięwzięcia zastosują się do apelu, którym zakończył Pan Leszek, przekładając swoje przemyślenia z pracy zawodowej na wyższe idee, tak bliskie reprezentowanej organizacji:
„Nie warto narzekać i myśleć co firma może dać mi ale co ja mogę dać firmie. (…) Nasz wkład, zwielokrotniony innym nam podobnym buildingSMART Polska odda Polsce”
Tego i ja nam wszystkim życzę.
Konferencję zakończył Pan Marcin Świerz, który przytoczył smutną historię, która niestety nadal się zdarza. Oto zespół projektowy spotyka się z bardzo nieprzychylnymi głosami płynącymi z budowy. Przeprowadzone „dochodzenie” wykazało, że ich dzieło – model BIM – nad którym tak intensywnie pracowali i byli pewni jego wysokiej jakości nie jest wykorzystywany podczas realizacji. Wszyscy pracują na płaskich rysunkach i kolejne, spływające kaskadowo zmiany spowodowały, że przedsięwzięcie z powodu braku koordynacji było skazane na porażkę. Jest to świetny dowód na to, że obecny system pracy wymaga gruntownych zmian, obejmujących wiele poziomów: zarówno projektantów, inwestorów i wykonawców.
Często jednak zdarza się, że to nie realna chęć zmiany ale opinie typu „kupujemy Revita bo w kontrakcie chcą BIM” albo „wszyscy mają BIMa, a my nie!” (kto z nas ich nie słyszał niech pierwszy rzuci kamień) oraz identyfikacja BIMu z oprogramowaniem są powodem wdrożenia. Niestety niewłaściwym i generującym niewłaściwe metody. O oprogramowaniu bowiem mówi tylko jeden z sześciu kroków, jakie należy wykonać podczas wdrożenia. Pozostałe, które obejmują nawet 90 % zmian obejmują procesy, polegające przede wszystkim na zmianie myślenia, które z kolei powoduje reorganizację zasad współpracy na poziomach organizacji i zespołu, modyfikację zakresu i sposobu podejmowanych działań.
Będąc przy takim temacie Pan Marcin nie mógł nie wspomnieć o konieczności przestawienia się na projektowanie (czyli wytwarzanie informacji) zgodnie z zasadami lean. Ta początkowo wydająca się na skomplikowaną, bo wymagająca analizy, metoda pozwala jednak uchronić się przed wszechobecną nadprodukcją poprzez skierowanie wysiłków zespołów tam, gdzie rzeczywiście mogą one przynieść wymierne zyski.
Można je osiągnąć tylko, gdy przestaniemy się bać zmian. Gdy strach przed transparentnością procesów i informacji ustąpi pod naporem profitów jakie dają wczesna identyfikacja problemów, spłaszczona hierarchia i otwarta komunikacja. Musimy zapomnieć o „swojej działce” i zacząć działać wspólnie, często na wielu płaszczyznach jednocześnie bo proces wdrożenia, podobnie jak projektowanie, nie odbywa się kaskadowo. Czy w związku z tym metoda agile – kolejne iteracje w dążeniu do optymalizacji – może być odpowiedzią? Pan Marcin mówi otwarcie: tak. Ale musimy pamiętać o piramidzie agile, u której podstaw leży zmiana myślenia – od tego właśnie musimy zacząć.
Czy się uda? To dziś ciężko oceniać. Możemy mieć nadzieję, że tak, a na kolejnych konferencjach, może nawet już w tym roku, usłyszymy odważniejsze głosy „nam się udało!”. Pierwsze wydarzenie już w kwietniu – szczegóły znajdziecie tutaj.
Karolina Wróbel
M.A.D. Engineers