Druga edycja konferencji Nowe Oblicze BIM odbyła się 7 listopada br. w Multikinie w warszawskich Złotych Tarasach. Największa chyba konferencja o tej tematyce przyciągnęła ok. 500 osób chętnych posłuchać o BIM. Firma WSC zaprosiła 9 prelegentów, którzy w ciekawy i obejmujący wiele aspektów sposób opowiadali – a jakże! – o BIM. Uzupełnienie event’u stanowiły stanowiska wielu firm, które w przerwach między wystąpieniami wprowadzały zainteresowanych w swoją działalność, pokazywały nowe narzędzia i możliwości a cały korytarz wypełniały rozmowy o kierunkach rozwoju BIM.
Na początek głos zabrał Witold Szymanik ‑ prezes WSC i organizator tego wydarzenia. Swój wstęp do konferencji oparł na rozważaniach, gdzie jest obecnie największe pole do popisu jeśli chodzi o rozwijanie idei BIM. Zwrócił uwagę, że mamy już skomputeryzowane procesy, usprawniliśmy wymianę danych, projektujemy… Krótko mówiąc: dość sprawnie realizujemy się w tej nowej rzeczywistości. Jest jednak jeden obszar, gdzie BIM dopiero wchodzi. Jakby ciszej, jakby tylnymi drzwiami, niepewny swoich możliwości. O co chodziło? O budowę. Nie zmienia to jednak faktu, że BIM jako ogół zjawisk rozwija się prężnie i coraz skuteczniej wkracza do naszej codzienności. Na zakończenie swojego wystąpienia i nieco uzasadnienie stawianych tez pokazał najpopularniejszą grafikę tej konferencji:
Źródło: http://constructioncode.blogspot.com/2015/04/nbs-national-bim-report-2015.html
Wprowadzając wszystkich w optymistyczny nastrój mógł tym samym oddać głos swoim gościom.
Pierwszą sesję otworzył związany z National Building Specification (NBS), autor m.in. publikacji traktującej o wytycznych do modelowania „NBS BIM Object Standard” i członek-założyciel grupy CIC BIM 2050 ‑ Stefan Mordue. Jego prelekcja pt. „Podróż do Digital Built Britain, wnioski z brytyjskiego programu BIM” była chyba najlepszym wstępem do całej serii kolejnych wystąpień, jako że właśnie z podsumowań tego projektu pochodzi powyższa grafika.
Co Stefan wymienił w kontekście osiągnięć BIM na Wyspach? Na pewno to, że na słynnym wykresie przedstawiającym poziomy wdrożenia BIM Brytyjczycy mogą śmiało postawić się na mecie Level 2. W ciągu kilku lat pracy zostało opracowanych mnóstwo wytycznych, dokumentów, w tym znane wielu (chociaż ze słyszenia) normy PAS. Z jego wykładu można jednak wysnuć wniosek, że nie przyjechał do nas mówić o tym, co już się wydarzyło ale o tym, w jakim kierunku zmierzamy. Postawił bardzo trudne pytanie: gdzie będzie BIM w 2050 roku?
Podczas próby udzielenia odpowiedzi zaznaczył, że kolejne stopnie wdrożenia wymuszają na nas rozszerzenie obszarów działań na coraz to rozleglejsze pola. Podał nawet nazwę tego zjawiska – strategia push‑pull.
Źródło: fotografia własna
Wyjaśnił, że chodzi o (raczej niezaprzeczalny) fakt: aby uzyskać lepszy poziom kooperacji potrzebne jest zarówno wsparcie ze strony zamawiającego, jak i wykonawców. Ci pierwsi określając dokładnie wymagania dotyczące planowanych projektów, drudzy natomiast, zbierając doświadczenia podczas ich realizacji, są w stanie nakierować zamawiającego na to, czego jeszcze trzeba, aby BIM mógł się w pełni rozwinąć. Potrzebna jest współpraca podmiotów, które najczęściej spotykają się dopiero wtedy, gdy projekt jest w zasadzie gotowy i czas wbijać łopatę.
Podsumowując swoje wystąpienie Stefan omówił plany na osiągnięcie Level 3 zwracając szczególną uwagę na istotę tego poziomu w kontekście BIM. Zaznaczył, że dotychczasowe osiągnięcia umożliwiły zrozumienie i zorganizowanie jego otoczenia. Siły przeznaczone na osiągnięcie Level 3 muszą się skupić wokół całego kontekstu BIM – na umiejscowienie już wypracowanych procedur na tle potrzeb i oczekiwań.
Po Stefanie głos zabrał Tamás György Erös z Graphisoft’u. Tematem jego prelekcji był Open BIM. Na początek wyjaśnił co oznacza to (dziś chyba już wszystkim znane) pojęcie: współpracę w zakresie projektowania, realizacji i użytkowania wykorzystującą najnowsze zdobycze technologiczne w zakresie oprogramowania, opartą na otwartych procedurach.
Na dowód tego, że stosując Open BIM nie jest istotny rodzaj oprogramowania Tamás opowiedział o realizowanych przez siebie projektach, które zakładały użycie ArchiCADa, Tekli Structures, Revita, Allplana… i wielu innych. Wspólna praca różnych branż i softów nie byłaby oczywiście możliwa bez ustalenia, że tak, jak dla świata globalnym językiem jest angielski, tak dla Open BIMu jest nim IFC.
Źródło” fotografia własna
Nie mógł również pominąć tego, jakie ta kooperacja może przynieść korzyści dla wszystkich. Po ich krótkim omówieniu, bazując na własnych doświadczeniach, podał nam w zasadzie gotowy przepis, poczynając od metodologii a na szczegółowych rozwiązaniach kończąc. Zwrócił przy tym szczególną uwagę słuchaczy na fakt, jak ważne jest sporządzenie odpowiedniego planu. Jak to zrobić? Wszyscy zaangażowani w projekt spotykają się na tzw. BIM meetings, gdzie ich oczekiwania zderzają się z możliwościami, jakie oferuje aktualny poziom wiedzy na temat BIM i ustalają przebieg całego procesu. Na tej bazie tworzony jest BIM Execution Plan. Będzie on zakładać między innymi eksport różnego rodzaju danych z tego samego modelu. Na dowód swoich słów Tamás pokazał przykłady modeli od architekta, które wysyła on współpracownikom – inaczej wygląda ten dla konstruktora a inaczej np. do projektanta wentylacji. Dane te są różne ale łączy je jedno: wszystkie pochodzą z jednego źródła (modelu architektonicznego). Jeszcze inny wymiar współpracy można zaobserwować na przykładzie przedstawionego projektu stadionu: architekt nie musi modelować skomplikowanej stalowej konstrukcji dachu. Może wykorzystać pracę już wykonaną przez konstruktora (podegrać jego model do własnego). Uzyska w ten sposób bardzo precyzyjną geometrię, zawsze wierną zamysłom współpracującego z nim projektanta.
Na zakończenie Tamás pokazał zebranym mapę obrazującą mnogość publikacji, które mogą być ich źródłem. Z przedstawionego slajdu biją liczby – łącznie aż 132 różne opracowania z całego świata, które mogą stanowić przewodniki po uniwersum Open BIM. Brakowało na nim jednak publikacji zredagowanych przez (i dla) Unii Europejskiej. Uspokajając Tamás zapewnił, że obecnie trwają prace nad takimi dokumentami. Polska zapewne również będzie z nich korzystać. Jak będzie? Zobaczymy wkrótce.
Po podróży w przeszłość oraz opisie naszej BIMowej codzienności przyszedł czas zastanowić się nad tym, gdzie znajduje się obszar wykorzystania BIM, który powinien znaleźć się w centrum naszej uwagi w niedalekiej przyszłości. Odpowiedzi na to pytanie udzieliła reprezentująca firmę Datacomp Katarzyna Orlińska‑Dejer. To przedmiar. Chyba każdy zgodzi się z tezą, że na jego bazie powstają harmonogramy opisujące nasze działania w czasie, kosztorysy, które decydują o budżetach realizowanych obiektów oraz wreszcie odbywa się sama budowa, ale jest to obszar najbardziej niedoceniany pod kątem wykorzystania BIM. Mający jednak, jak zauważyła prezes BIM Klastra, ogromny potencjał. Aby nam uzmysłowić jak ważny, ale i pracochłonny to aspekt projektu na potrzeby swojego wystąpienia przeanalizowała kilka przypadków wykorzystania narzędzi cyfrowych do wykonania przedmiaru.
Źródło: fotografia własna
Ta analiza uświadomiła chyba wszystkim słuchaczom jak wielka siła drzemie w narzędziach cyfrowych, które dziś mamy na wyciągnięcie ręki. Wykorzystując informacje dla elementów, które niesie model w formacie IFC użytkownik może oszczędzić nawet 97 (!) % czasu w porównaniu do tradycyjnego (wykorzystującego rysunki w formacie PDF oraz Excela) podejścia przy dokonaniu pomiarów służących do wyceny. Nie jednak czas stanowił największy atut w rozprawie nad potrzebą rozwijania tego obszaru BIM a związane z tym koszty. Nie chodziło jednak o nakłady pracy kosztorysanta ale wartość samej budowy. Bo niewielkie, rzędu 2÷3% różnice wynikające z (nieco dziś archaicznych) wytycznych pochodzących z KNR oraz z bezpośredniego przedmiaru z modelu przekładają się na niezaniedbywane kwoty pieniędzy. Czy jednak w związku z nadejściem przedmiarów, które robią się prawie same praca wykonywana przez rzesze ludzi przekładających projekty na tabele kosztów stanie się zbędna? Katarzyna zapewniła, że nie. Zyskamy za to większą możliwość wykorzystania ich wiedzy i doświadczenia do ważniejszych istotniejszych z punktu widzenia realizacji zagadnień – realnej i rzetelnej wyceny planowanych inwestycji ‑ a to wszystkim przyniesie korzyść w postaci zaoszczędzonych sum. Ale nie tylko. Prawidłowo wykonane pod przedmiar modele pozwolą uzyskać poczucie bezpieczeństwa związane z zaufaniem do uzyskanych ilości oraz przeniosą współpracę na linii przedmiar‑kosztorys na nieco inny tor: zamiast ślęczeć w kolejnych wersjach dokumentacji będziemy mieli czas na poszukanie najlepszych rozwiązań dających nam wyższą jakość za niższą cenę. Uczciwie trzeba przyznać, że na tym zależy wszystkim.
Po krótkiej przerwie na sali pojawił się Jesper Boye Andersen – Project Manager z duńskiej pracowni BIG. Rozpoczynając drugą sesję wystąpień przedstawił słuchaczom projekt, który zrobił chyba największe wrażenie ze wszystkich, które mieliśmy okazję zobaczyć podczas konferencji – realizowaną obecnie w Kopenhadze niesamowitą metamorfozę budynku spalarni śmieci : z obiektu szpecącego panoramę miasta w jego wizytówkę. Już sam pomysł wykorzystania jego dachu jako sztucznego stoku narciarskiego jest nowatorski. Wykorzystanie BIMu na każdym etapie projektowania dodatkowo zwieńczyło dzieło.
Modelowanie stymulowane informacjami – taki był temat przewodni wystąpienia Jespera. I trzeba uczciwie przyznać, że danych do uwzględnienia było całe mnóstwo. Projekt z założenia musiał obfitować w wielką ilość elementów – mnogość różnego rodzaju instalacji związanych z przeznaczeniem obiektu oraz awangardowa bryła były materiałem bardzo wymagającym. Jak mogliśmy jednak zobaczyć projektanci stanęli na wysokości zadania. Umożliwiło im to właśnie wykorzystanie modeli BIM. Jesper zilustrował właściwie wszystkie etapy projektu. Na pierwszy ogień poszło skoordynowanie zamiarów architektów dotyczących kształtu narciarskiej trasy zjazdowej na dachu budynku z jego konstrukcją. Poprawność tak skomplikowanej geometrii, z wieloma spadkami i wybrzuszeniami symulującymi naturalny stok zapewne bardzo trudno byłoby zweryfikować używając tradycyjnych metod. Dzięki BIM udało się to wykonać sprawnie i dokładnie. Dzięki temu użytkownicy otrzymają możliwość korzystania z atrakcji zarówno ciekawej w tym nizinnym kraju jak i bezpiecznej. Korzystając z modeli BIM opracowano również szczegółowe detale architektoniczne wpływające na estetykę budynku oraz jego funkcjonalność. Ciekawym przykładem było stworzenie systemu, który w sposób estetyczny pozbędzie się produktów ubocznych spalarni. Postanowiono to zrealizować odprowadzając je do atmosfery w postaci przypominającej kółka z fajki wodnej, tzw. smoke rings.
Patrząc na projekt najbardziej chyba jednak cieszy to, że tak ciekawy obiekt jest w trakcie realizacji i już niedługo mieszkańcy Kopenhagi będą mogli podziwiać to zjawisko oraz narciarzy szusujących z widokiem na morze.
Wizualizacja spalarni Amager Bakke
Źródło: volund.dk
Drugi panel wykładów zamknął Leszek Włochyński z Hochtief Polska. Mimo, że jako wykonawcza firma wpływa jedynie na ok. 2 lata „życia” obiektu (z kilkudziesięciu, jakie w założeniu mają mieć miejsce), stara się jak najefektywniej wykorzystać narzędzia klasy BIM i usprawnić realizację powierzonych jej zadań. Zanim jednak Leszek przeszedł do przykładów poświęcił chwilę na refleksję na temat tego, jak naprawdę wygląda wdrożenie BIM i jakie są dziś jego największe ograniczenia. Zauważył, że to proces wielowątkowy. Musi mieć miejsce na poziomie władz, które powinny pozwolić rynkowi zdefiniować swoje oczekiwania a następnie wykazać wolę ujęcia nowych standardów w ramy prawa. Równolegle (a może nawet wcześniej) wdrożenie odbywa się na poziomie przedsiębiorstw. Aby proces okazał się skuteczny konieczne jest wsparcie kierownictwa oraz odpowiednio zdeterminowany manager. Dopiero wtedy BIM może wejść na projekt. Idąc tą drogą w Hochtief powstał Zespół ds. BIM, który w całości realizował zagadnienia związane z wykorzystaniem narzędzi i wiedzy na temat BIM na budowach realizowanych przez Hochtief.
Z jego wykładu można wyciągnąć bardzo optymistycznie nastrajający wniosek: nie tylko na świecie „robi się BIM”. I u nas wiele projektów powstaje przy wykorzystaniu narzędzi cyfrowych tej klasy. Czasem nawet wspólnie działający projektanci nie wiedzą, że mogą porozumiewać się za pomocą modeli – w procesie projektowym na ogół brak współpracy. Stąd duża ilość błędów, które generują jeszcze większe koszty. Dlatego Zespół ds. BIM między innymi wykonuje modele i szprycuje je danymi, które zostaną wykorzystane podczas realizacji.
Źródło: fotografia własna
Leszek zwrócił uwagę na to, że dokumentacja (w większości przypadków niestety niechlujna) jest dosyć rozproszonym źródłem informacji. W jego opinii model skupia w sobie wszystko, co będzie nam potrzebne w jednym tylko miejscu a dostęp do tych danych jest stosunkowo prosty i dużo szybszy niż w przypadku przeglądania opasłych tomiszczy dokumentacji tradycyjnej. Podał przy tym całe mnóstwo przykładów praktycznego wykorzystania modeli podczas budowy: od zweryfikowania dokumentacji, przez wykonanie przedmiaru do oferty, wypunktowanie błędów projektowych, poprawienie jakości i tempa współpracy międzybranżowej po kontrolę poszczególnych etapów wykonania robót i śledzenie ich postępu. Dał tym samym dowody na prawdziwość słów zawartych przez Witolda Szymanika w jego preludium do konferencji – budowa to miejsce, gdzie BIM ma największy potencjał jeśli chodzi o zastosowanie.
Na zakończenie Leszek podzielił się z nami świeżą informacją: na dzień przed konferencją została powołana fundacja na rzecz utworzenia buildingSMART Polska a Hochtief jest jednym z fundatorów. Tym newsem zakończył się drugi panel wykładów.
Ostatni panel prezentacji otworzył prezes Miastoprojekt Wrocław – Grzegorz Rosik – który jako kolejny dowodzi, że w Polsce chcemy „robić BIM”. Podczas swojego wystąpienia opowiedział o zagadnieniach, z którymi spotkał się podczas pracy na projekcie „Budowa Dolnośląskiego Centrum Sportu na Polanie Jakuszyckiej”. Jako osoba nie związana ściśle z BIM skupił się na omówieniu samej inwestycji, sposobu jej realizacji od strony technicznej oraz stawianych jej wymogów.
Swoją opowieść zaczął od omówienia historycznego aspektu projektu oraz planów, jakie są z nim związane: organizacji imprez sportowych światowego formatu, polepszenia warunków dla Rowerowego Biegu Piastów oraz zapewnienia turystom i amatorom gór możliwości uprawiania aktywnej rekreacji. Po przedstawieniu słuchaczom podstawowych danych o inwestycji przeszedł do wymagań, jakie postawił przed nim (i całemu konsorcjum zaangażowanemu w projekt) Dolnośląski Park Innowacji i Nauki podczas przetargu. Kryteria pozacenowe oceny ofert zakładały możliwość uzyskania aż 40 % punktów za opisanie metodyki, co powinno cieszyć wszystkich związanych z BIM (nawet pomimo tego, że ta część stanowiła jedynie 15% tych punktów). Jak usłyszeliśmy właśnie metodyka stała się punktem wyjścia dla zespołu powołanego przez Miastoprojekt do sporządzenia BIM Execution Plan’u. Póki co obejmował on jedynie etap projektowania ale Grzegorz zapewnił, że zamawiający chce, aby potencjalny wykonawca kontynuował zadanie rozpoczęte przez projektantów – cały proces ma odbyć się z wykorzystaniem BIM. Dostosowanie modeli do tabeli kosztów budowy umożliwi wykorzystanie ich do rozliczeń oraz zapewni zgodność z przedmiarami. Po wystąpieniu Katarzyny z pierwszego panelu konferencji zalet tego założenia nie trzeba było udowadniać. Wykonawca nie dostanie jednak gotowego planu na tacy – podczas przetargu, wedle zapewnień, będzie musiał przedstawić swoją metodykę realizacji projektu obejmującą między innymi zarządzanie harmonogramem, kontrolę jakości robót oraz dokumentację powykonawczą. Niewątpliwie będzie to znakomita okazja do zdobycia doświadczenia i dalszego rozwoju dla firm wykonawczych już pracujących w BIM lub chcących dołączyć do grona praktykujących BIM.
Grzegorz podczas swojej prezentacji poruszył jeszcze jeden ciekawy aspekt BIM. Organizacja procesów, o których dziś mówimy w jego kontekście nie jest niczym nowym – towarzyszy nam w realizacjach biznesowych już od wielu lat. Planowanie, analizy oraz przepływy informacji a także platformy Common Data Environment (np. stosowane przez Miastoprojekt Alfresco) są powszechne. Zwiększamy jedynie zakres ich wykorzystania. A ponieważ się sprawdzają niech proces ten trwa.
Źródło: fotografia własna
Po Grzegorzu wystąpił Janne Salin. Przedstawił, podobnie jak Jesper Boye Andersen, projekt zapierający dech w piersiach – ogromny kompleks obejmujący centrum handlowe, 6‑kondygnacyjny parking podziemny, biura oraz 2 budynki mieszkalne. Wszystko to ponad istniejącym dworcem kolejowym na łącznej powierzchni 360 tys. m2. Jednym słowem: Tripla.
Źródło: fotografia własna
Biorąc pod uwagę ogrom tej inwestycji nie powinien dziwić fakt, że na projekt składało się prawie 70 różnych plików IFC pochodzących z wszelkiego typu oprogramowania. To masa danych do zweryfikowania i skoordynowania. Aby podołać temu, niewątpliwie niełatwemu, zadaniu do pracy wykorzystano Solibri Model Checker. Narzędzie to nie tylko pomogło wykryć i wyeliminować kolizje, dzięki możliwości eksportowania wszelkiej maści raportów. Wykorzystano je również do weryfikacji założeń projektowych oraz wykonania analiz ilościowych.
Ciekawe było zastosowanie SimpleBIM – programu, który osobiście utożsamiałam do tej pory z „oszukiwaniem” (mam na myśli zmianę zawartości plików IFC bez udziału natywnego oprogramowania). Myliłam się. Podczas realizacji kompleksu Tripla wykorzystano go do wyodrębnienia fragmentu modelu w celu dokładnej jego analizy bez konieczności wczytywania ogromnych plików.
Ale projektanci i wykonawcy nie poprzestali na powołaniu modeli do życia jedynie w wirtualnym świecie 3D. W końcu hasło tej konferencji mogłoby brzmieć „BIM na budowy!”. I dokładnie to zrobiono – modele wyszły z biur projektowych i posłużyły chociażby do zaplanowania placu budowy. Jeśli to nie robi na kimś wrażenia to może zrobi to kolejny fakt przedstawiony przez Janne: wykorzystano je również do wykonania harmonogramów oraz wizualizacji procesu wznoszenia obiektu. Innymi słowy: projektowi nadano czwarty wymiar – umiejscowiono go nie tylko w przestrzeni ale i czasie. I to nadal nie wszystko! Wirtualna rzeczywistość zaczyna być nie tylko niezłą zabawą ale odnajduje się również podczas poważnych projektów. Tak – po tej budowie można było się „przejść” bez kasku – za to z okularami 3D.
Będąc przy zastosowaniach może nie utożsamianych z BIM warto powiedzieć jeszcze o jednym programie, który w Polsce chyba nie jest znany –Tridify. Narzędzie to wspomaga sprzedaż i wynajem powierzchni, pozwala najemcy zwizualizować sobie przestrzeń a korzystając z dostępnych bibliotek obiektów dodatkowo ubrać ją w dowolne wyposażenie. Jakby już tam było mimo, że koniec realizacji części biurowo‑handlowej planowany jest dopiero na 2019 rok.
Jako przedostatni podczas konferencji wystąpił Petr Matyáš, który we współpracy z Ministerstwem Przemysłu i Handlu Republiki Czeskiej brał udział w przygotowaniu programu wdrożenia BIM u naszych południowych sąsiadów. Zanim jednak opowiedział ono wyglądało i co udało się opracować zadał trudne pytanie, aktualne w kontekście naszych planów i nadziei na wdrożenie BIM: jest już za późno i np. Brytyjczycy już zawsze będą o krok przed nami czy może bazując na ich doświadczeniach i ogólnym poziomie wiedzy o BIM to właśnie idealny czas, aby wdrożyć go na poziome kraju?
W kontekście wdrożenia BIM w Czechach to pytanie nie jest już aktualne, ponieważ, jak poinformował Petr, od 2011 roku program wdrożenia jest już realizowany.
Źródło: fotografia własna
W 2016 roku Czesi uchwalili również prawnie możliwość stawiania wymogu BIM dla inwestycji publicznych. Co więcej – w latach 2017÷2020 realizowane będą kolejne, po Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Karola, renowacji Opery Narodowej i budynku National Audit Office, projekty pilotażowe, również obejmujące inwestycje infrastrukturalne. Kolejne prawo, wzorem Duńczyków, wejdzie w życie w 2021 roku. Mówi ono, że wszystkie projekty powyżej 4,8 mln € będą musiały być wykonywane w BIM. Dlatego do tego czasu prowadzone będą zintensyfikowane prace dotyczące opracowania narodowego standardu BIM, określenia poziomów dokładności, metodologii itd. Ponadto planowane jest połączenie danych BIM do systemu GIS.
Petr zwrócił jednak uwagę na to, że budując za publiczne pieniądze nie samo projektowanie musi iść z duchem czasu. Ponieważ buduje się dla ludzi, mają oni wpływ na kluczowe decyzje w kontekście realizowanych projektów. Uzyskanie akceptacji dla niektórych inwestycji może trwać nawet 10 lat (to bardzo dużo w stosunku do roku, który zajmuje projektowanie oraz maksymalnie dwóch przeznaczonych na realizację. Mają w tym pomóc narzędzia wykorzystujące modele BIM. Po raz kolejny podczas konferencji dowiadujemy się, że pomóc w tym może wirtualna rzeczywistość – dzięki temu ludzie zobaczą, jak planowany obiekt będzie naprawdę wyglądać.
Kolejnym ważnym aspektem, który poruszył Petr było wykonanie dokumentacji powykonawczej. Otwiera ona drogę do sprawnego i tańszego zarządzania. Biorąc pod uwagę fakt, że nawet ¾ całkowitych kosztów, jakie generuje obiekt, pochłania ten obszar – tu powinniśmy zyskać najwięcej. Mając rzetelne dane dotyczące każdego elementu obiektu oraz nowoczesne narzędzia te oszczędności są w naszym zasięgu.
Coraz więcej państw wdraża BIM – to fakt. Ale proces ten szybciej zachodzi w firmach, które są bardziej elastyczne jeśli chodzi o nowości. Właśnie ta cecha pozwoliła ostatniemu gościowi konferencji na dynamiczny rozwój, którego przebieg omówił podczas swojego wystąpienia. Paul Tunstall – pracownik HLM Architects ‑ pokazał jak ciągła digitalizacja i rozwój narzędzi cyfrowych pozwala przekraczać bariery geograficzne. W swojej prezentacji omówił historię firmy: to, jak z kilku biur w Wielkiej Brytanii na przestrzeni zaledwie kilku lat stała się przedsiębiorstwem mającym filie na trzech kontynentach: w UK, Johannesburgu (RPA) i Abu Dhabi (Dubaj). Nie byłoby to możliwe bez intensywnego rozwoju technologicznego.
Początkowo projekty w pracowni HML powstawały w oprogramowaniu MicroGDS – dzięki temu zyskały trzeci wymiar. Nie były jednak tak nasycone danymi, jak można oczekiwać po jakości BIM. Pierwszym krokiem do jej osiągnięcia było przejście do Augmented Reality in Architecture (ARIA). Dzięki temu projekty uzyskały coś, co świadczy o jakości BIM – informacje.
Źródło: fotografia własna
Nie były to jednak dane otwarte a level 2 BIM nadal był poza zasięgiem. W 2009 roku nadeszła więc pora na zmianę. Wybór HLM padł na ArchiCAD 13. Niewątpliwym plusem było również wykorzystanie oferowanego w pakiecie z softem BIM Server. Można było zrezygnować z ciągłego upload’u danych na serwery, których utrzymanie nie dość, że uciążliwe i drogie, mają ograniczone pojemności a sam proces wgrywania danych trwa dość długo. HLM dostało narzędzie, które umożliwiło symultaniczną pracę ludzi na trzech kontynentach. Wymiana danych stała się prosta i szybka co usprawniło cały proces projektowania.
Dzięki temu Paul mógł nam pokazać wiele ciekawych projektów, które zrealizował wraz z firmą, m.in. Royal Hospital for Sick Children and Department Of Clinical Naurosciences (2011), Northern Ireland Fire & Rescue Service (Omagh Fire Station, 2013), Campus Sheffield Hallam University (2014) i wiele innych.
Paul twierdzi, że już wtedy założenia Level 2 BIM w HLM były spełnione. Teraz przyszedł czas na wejście na kolejny poziom. Aby to zrobić musimy zacząć modelować parametrycznie. Narzędzia już mamy, np. ArchiCAD (i jego GrassHopper), Fuzor czy Revizto. Korzystając z nich będziemy w stanie osiągnąć to, co wg Paula świadczy o Level 3 BIM i świetnie rozszerza ten, tak świetnie znany nam, akronim: Better Information Management.
To było chyba najlepsze podsumowanie całej konferencji, jakie można było sobie wymarzyć. Zobaczyliśmy jak wiele już udało się osiągnąć, poznaliśmy obszary, które nadal czekają na BIM, weszliśmy z nim na imponujące budowy a na koniec popatrzyliśmy w, mam nadzieję, niedaleką przyszłość.
Karolina Wróbel
M.A.D. Engineers