baklofen 10 mg na GERD €136.49
07 lip 2014

KRYTERIUM NAJNIŻSZEJ CENY czy to wszystko na co nas stać …? – cz.2

Czy na pewno taniej znaczy lepiej…? Powszechna

07 lip 2014

Czy na pewno taniej znaczy lepiej…?

Powszechna i intuicyjna jest prawda, że jakość opracowania projektowego i przygotowanie inwestycji ma istotny wpływ na fazę realizacji robót, a w szczególności ich koszt i czas wykonania. Niepokojący jest jednak fakt, umacniania się na polskim rynku inwestycji budowlanych zgubnej tendencji wyboru wykonawców usług projektowych wyłącznie w oparciu o jedno kryterium, jakim jest CENA. Co może zadziwić (mnie osobiście wprawia to w osłupienie) ta tendencja dotyczy nie tylko inwestorów publicznych, ale i prywatnych. Pośrednio ma to zapewne związek z oburzającą praktyką przerzucania niemal całej odpowiedzialności za poprawność projektu oraz sprawność późniejszej realizacji zadania na Generalnych Wykonawców. Analizując ten temat natknęłam się na publikację, w której autor pisze: „Z poziomu osób podejmujących decyzję o rozstrzygnięciu przetargu jest to kryterium najbardziej jednoznaczne, obiektywne, a przede wszystkim bezpieczne. Urzędnicy obawiają się bowiem przede wszystkim kar za naruszenie obowiązujących przepisów, w szczególności zaś dyscypliny finansów publicznych.” [8]. Co więcej autor przytacza w swej publikacji, mrożące krew w żyłach, stanowisko rządu wobec poselskiego projektu ustawy o zmianie Ustawy Prawo zamówień publicznych, które brzmi: „ Powodem niestosowania poza cenowych kryteriów oceny ofert jest przede wszystkim niewielka wiedza zamawiających oraz brak umiejętności stosowania innych poza ceną kryteriów oceny ofert. Oznacza to, iż proponowana regulacja nałoży na zamawiających obowiązek uzasadnienia niestosowania kryteriów, które często nie są im znane” [9] (przypis autora: AAAAAAAA!!!!!)

Na przełomie 10 lat mojej pracy zawodowej, która w dużej mierze związana była i jest z weryfikacją projektów przekazywanych Generalnemu Wykonawcy jako podstawa do wyceny kosztów realizacji zadania i opracowania harmonogramów robót, to z czym przychodzi nam pracować obecnie często woła wręcz o pomstę do nieba. Różnica na przełomie tych 10 lat jest naprawdę baaardzo widoczna. Projekty zawierają niezliczoną liczbę błędów, niezgodności, braków. W obliczu tak okrojonej wiedzy na temat planowanego zadania, braku szczegółów i rozwiązań technicznych, wymagań formalnych oraz niesamowitych trudności w uzyskaniu informacji uzupełniających czy to ze strony Inwestora czy Projektanta, czas jaki Inwestor przewiduje na przygotowanie wstępnej wyceny staje się smutnym i raczej nieprzemyślanym żartem, który prędzej czy później będzie skutkował łzami, kwestia tylko po czyjej stronie (GW czy Inwestora). Oczywiście, byłabym niesprawiedliwa twierdząc, że takie podejście do tematu dotyczy wszystkich Inwestorów i projektantów – na szczęście można jeszcze spotkać na naszym rodzimym rynku firmy, które podejmując decyzję o realizacji inwestycji budowlanej podchodzą do tematu w pełni profesjonalnie. Projekty jakimi dysponują są naprawdę przemyślane i dobrze przygotowane, a współpraca z takim Inwestorem i Projektantem to naprawdę czysta przyjemność.

Reakcja łańcuchowa widziana moimi oczyma (miejscami nieco przerysowana, dla efektu):

  • Inwestor zamawia projekt (stopień szczegółowości wymagań i oczekiwań dot. projektu zależy od dobrych chęci i kompetencji Inwestora)
  • Projektant opracowuje ofertę, często na ślepo, nie dysponując pełnym pakietem informacji jakie powinien uzyskać od Inwestora. Co więcej czując na plecach oddech konkurencji celowo zaniża swoją ofertę, byle tylko zdobyć zlecenie (przypis autora: nawet kosztem zawału serca na późniejszym etapie realizacji zlecenia)
  • Zebranie ofert cenowych na realizację zlecenia
  • Inwestor wybiera najtańszą ofertę (nie sprawdza czy projektant ma wystarczające doświadczenie w projektowaniu podobnych realizacji, czy ma wystarczający zespół dzięki czemu dotrzyma terminu realizacji zadania; nie zawsze pamięta jasno sprecyzować swoje oczekiwania co projekt zawierać powinien i jaki stopień szczegółowości opracowania rozumie np. pod pojęciem „projekt przetargowy”)
  • Projektant zaczyna pracę.
  • Inwestor chce startować z procedurą przetargową. Projekt jest gotowy, co z tego, że nie kompletny. (Projektant, żeby utrzymać biuro i zapłacić załodze musiał wziąć jeszcze 3 inne zlecenia, teraz musi w tym samym czasie ogarnąć wszystkie cztery i nie pogubić się w tym wszystkim… tu się nadgoni, tu wpisze notkę, że w tym miejscu ma być ścianka szczelinowa ale projekt wykonawczy po stronie wykonawcy i narysuje kreskę… uff … damy radę…)
  • Projekt trafia na biurko kosztorysanta, który po dwóch dniach wstępnej analizy łapie się za głowę i zaczyna się zastanawiać jak to ugryźć … idzie więc do swojego przełożonego i pyta „ co z tym fantem zrobić?” Co słyszy w odpowiedzi?: „firma potrzebuje kontraktów – wycenić”. Zatroskany kosztorysant chwyta się ostatniej szansy i z przerażeniem w oczach, machając kartką na której jest kilka kresek i brak jakiegokolwiek opisu warstw, ponawia pytanie: „ale w oparciu o co?”. „Jak to o co, o doświadczenie”- słyszy w odpowiedzi. Wraca więc do biurka, ze spuszczoną głową i kołaczącą się myślą, „dlaczego nie zadbałem/łam o doświadczenie w biurze projektowym?” Czas start. Kosztorysant zerka na datę złożenia oferty i kropla zimnego potu spływa mu po skroni. Lubię wyzwania – myśli – w końcu dlatego wziąłem tą robotę.
  • Trzy tygodnie później, zmęczony batalią z Inwestorem i projektantem, sam sobie odpowiadając na wysłane wcześniej pytania i prośby o uzupełnienie (projektant nie miał czasu, zajęty trzema pozostałymi projektami) kosztorysant, opowiada swoim przełożonym jak dzielnie zdobył oferty i jak w porozumieniu z podwykonawcami przyjął założenia projektowe w tych brakujących fragmentach. W odpowiedzi słyszy … „czemu tak drogo?”… cóż temat trzeba wygrać, więc szefowie dają upust.
  • Inwestor przyjmuje założenie, zresztą zgodnie z treścią umowy, że kwota jest ryczałtowa i że zawiera wszystko co GW musi wykonać dla dobra zadania… ach i oczywiście jeśli czegoś zabrakło w projekcie lub było błędne to GW winien to znaleźć i rozwiązać prawidłowo w oparciu o swoje wieloletnie doświadczenie
  • Zaczynamy realizację i……

…na co możemy liczyć…

  • Stale rosnącą liczbę roszczeń GW wobec Inwestora (wynagrodzenie prawników nie należy do najniższych)
  • Wzrost kosztów realizacji

– dla Inwestora: uznane roszczenia, uznane roboty dodatkowe/ zamienne,
– dla Wykonawcy: nieuznane roszczenia, nieuznane roboty dodatkowe/zamienne,

  • Wydłużenie terminu realizacji

– dla Inwestora: nieoddanie obiektów do eksploatacji w ustalonym terminie,
– dla Wykonawcy: kary za niedotrzymanie terminów wykonania,

  • Opóźnienia w płatnościach, które prędzej czy później odbiją się na podwykonawcach
  • …i nie oszukujmy się mało przyjazną atmosferę pracy dla przedstawicieli wszystkich stron zaangażowanych w realizację tego zadania L

W literaturze światowej wiele miejsca poświęcono analizie wyników badań nad relacją koszt prac projektowych a późniejszy wzrost kosztu wykonania robót ponad cenę kontraktową czy wydłużenie terminu realizacji. „Nie istnieją oczywiste metody pozwalające ocenić związek pomiędzy kosztem opracowania projektowego, a jego jakością. Jednakże powszechna intuicyjnie oczywista jest wiedza, ze im wyższe wynagrodzenie projektanta, tym lepsza jakość projektu. Prawidłowość ta sprawdza się do pewnego poziomu, powyżej którego koszt prac projektowych nie przekłada się w sposób oczywisty na jakość projektu.” [7]

Zależność pomiędzy wynagrodzeniem projektanta i jakością wykonania robót (dla projektów transportowych) została potwierdzona badaniami Gransberga i innych (2007), którzy poddali analizie 31 projektów realizowanych przez Oklahoma Turpike Authority. Rezultat badań był jednoznaczny i skutkował stwierdzeniem, że im większy jest koszt opracowań projektowych tym mniejszy jest wzrost kosztów realizacji zadania.

Wpływ kosztu projektu na wzrost kosztu i czasu realizacji inwestycji w sektorze infrastruktury

Rysunek 1, źródło: „Wpływ kosztu projektu na wzrost kosztu i czasu realizacji inwestycji w sektorze infrastruktury”, Tomasz Latawiec , Krzysztof Wiśniewski , Rafał Sebastian Bałdys; Warszawa 23.10.2013r.

Dla zainteresowanych tym tematem, polecam publikację pt. „Wpływ kosztu projektu na wzrost kosztu i czasu realizacji inwestycji w sektorze infrastruktury”, Tomasz Latawiec , Krzysztof Wiśniewski , Rafał Sebastian Bałdys; Warszawa 23.10.2013r”, w której przytoczone zostały wyniki badań mające na celu sprawdzenie wzajemnych korelacji między cenami usług projektowych, ich jakością i późniejszymi zmianami w kosztach i terminach realizacji procesów inwestycyjnych. Ja w tym miejscu pozwolę sobie wyłącznie w dużym skrócie zacytować kilka najważniejszych spostrzeżeń, autorów w/w badań:

  • Koszty planowania i projektowania są minimalne w porównaniu do łącznych kosztów budowy, należy jednak pamiętać, że to właśnie te koszty mają największy wpływ na koszt fazy realizacji. Im więcej czasu, energii i uwagi poświęcimy na planowanie i projektowanie, tym mniejsze będzie prawdopodobieństwo wystąpienia sytuacji nieprzewidzianych na etapie planowania realizacji inwestycji, co ograniczy do niezbędnego minimum związane z nimi ewentualne koszty dodatkowe
  • Główne przyczyny w kolejności wagi ich wpływu na wzrost kosztów realizacji i wydłużenie terminów wykonania to:

– Zmiany w projekcie na skutek błędów
– Zmiany w projekcie zgłoszone przez Inwestora
– Odmienne od zakładanych warunki gruntowe
– Uwarunkowania bezpieczeństwa
– Naturalne przypadki
– Zmiana zasad i wytycznych
– Zmiana w kierownictwie Inwestora
– Szczególne wymogi odbioru i przejęcia
– Roszczenia okolicznych właścicieli

Na uwagę zasługuje fakt , iż najważniejsze z nich zdecydowanie mają związek z fazą projektowania i są pochodną traktowania tego etapu przygotowań „po macoszemu”. Wniosek jest następujący: bardziej wszechstronne planowanie i projektowanie jest konieczne w celu zwiększenia efektywności realizacji projektu !!!

  • Autorzy w/w publikacji odnoszą się również do badań Buratiego i innych, które pokazały, że aż 78% wszystkich poleceń zmiany (w odniesieniu do przeanalizowanych projektów) dotyczyły samego projektu, w tym:

– 19,7% – to błędy projektowe
– 13,3% – zmiany wynikające z weryfikacji i modyfikacji
– 10,9% – zmiany podyktowane zmianą technologii
– 9,1% – zmiany wprowadzone przez inwestora
– 6,1 % – pominięcia w projekcie.

  • Itd., itd…

Opisany powyżej schemat działania i pracy nad przygotowaniem procesu inwestycyjnego jest nie tylko skrajnie nieprofesjonalny, ale i niebezpieczny i kosztowny w perspektywie czasu. Wybór ofert wyłącznie w oparciu o kryterium najniższej ceny napędza bezmyślną falę działań wszystkich uczestników procesu, w której brak jest miejsca na wzajemną współpracę stron dla dobra projektu. Nie musimy odkrywać Ameryki, wystarczy, ze skorzystamy w doświadczeń innych, przeanalizujemy korzyści jakie daje współpraca i systemy pracy, chociażby takie jak opisywany już przeze mnie IPD.  „System współpracy przy realizacji inwestycji budowlanej , w którym wszyscy uczestnicy procesu współpracują ze sobą dla dobra samej inwestycji, co w konsekwencji pozwala znacząco skrócić  czas pracy nad projektem, zminimalizować koszty inwestycji, wyeliminować konieczność sporów sądowych i arbitraży a tym samym uczynić cały proces przyjemniejszym i mniej stresującym dla całego zespołu pracującego przy jego realizacji.”[10]

Katarzyna Orlińska-Dejer
BIMklaster

 

 

Bibliografia:

[1] http://en.wikipedia.org/wiki/Qualifications-Based_Selection

[2]http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/ustawa;o;zamowieniach;publicznych;potrzebne;sa;zmiany,132,0,1553796.html

[3] Paweł Zejer, „Wybór projektanta na podstawie jakości. Czy jest coś lepszego niż QBS?”, I Konferencja z cyklu PROJEKTOWANIE PRZYSZŁOŚCI Proces inwestycyjny XXI wieku”Serock 2014

[4] BEST VALUE PROCUREMENT: LESSONS LEARNED IN THE NETHERLANDS; Sicco Santema, professor of marketing and supply management, TUDelft

[5]http://en.wikipedia.org/wiki/Best_value_procurement

[6] r., Thomas J. Kelleher,; LLP, Smith, Currie & Hancock (2009-01-27). Smith, Currie & Hancock’s Common Sense Construction Law: A Practical Guide for the Construction Professional. John Wiley & Sons. pp. 63–. ISBN 9780470231364. Retrieved 26 May 2013.

[7] „Wpływ kosztu projektu na wzrost kosztu i czasu realizacji inwestycji w sektorze infrastruktury”, Tomasz Latawiec , Krzysztof Wiśniewski , Rafał Sebastian Bałdys; Warszawa 23.10.2013r.

[8] „Niezrealizowane kontrakty budowlane a kryterium najniższej ceny”, Łukasz Malinowski, Magazyn Autostrady 1-2/2013

[9]druk nr 4451, http://www.uzp.gov.pl/cmsws/page/GetFile1.aspx?attid=4074

[10] http://www.bimblog.pl/2013/01/integrated-project-delivery-ipd-zintegrowany-proces-inwestycyjny-cz-1/#more-1389

Leave a comment
More Posts
Comments
  1. kazmo lipiec 7th, 2014 11:41AM

    świetny tekst, chyba jeszcze przez nikogo tak szeroko w jednym miejscu nie opisany z odniesieniem do IPD

  2. gester lipiec 18th, 2014 5:47PM

    ja juz nawet nie mysle, ze to kwestia zlej woli. to jest po prostu totalna niekompetencja na gornych szczeblach zarzadzania procedurami publicznymi. akurat mam podobna sytuacje dla obiektu z lodzkiej akcji ‚100 kamienic’. inwestycja byla zupelnie nieprzygotowana (m.in. sam wystapilem nieprawnie o wytyczne konserwatorskie, nie bedac ani wlascicielem, ani zarzadca obiektu, bo po prostu pies z kulawa noga sie do tego nie zabral), i teraz idzie do przetargu za ok 2/3 wyliczonej przez nas minimalnej ceny przedsiewziecia, bo tyle akurat dostali. bagno decyzyjne, bagno techniczne i bagno administracyjne.
    z drugiej strony: skad na to wziac lepszych fachowcow? edukacja pada, absolwenci szkol prywatnych malo do czego sie w ogole nadaja. nienajlepsze widoki, niestety.

Comment